- Na czarnego należy mówić, że jest biały, bo inaczej posądzą o rasizm. Na garbatego, że jest prosty, a (na Ryszarda - red.) Petru , że inteligentny - mówił Pietrzak w czasie koncertu. Mikołaj Pietrzak ur. w 1973 r., jest adwokatem od 2005 r., od listopada 2016 dziekanem Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. Specjalizuje się w prawie karnym oraz ochronie praw człowieka. Jest takie miejsce u zbiegu dróg. Gdzie się spotyka z zachodem wschód. Nasz pępek świata nasz biedny raj. Jest takie miejsce, taki kraj. Nad pastwiskami ciągnący dym. Wierzby jak mary w welonach mgły. Tu krzyż przydrożny, tam święty gaj. Jest takie miejsce, taki kraj. Kto tutaj zechce, w rozpaczy tkwić. Z okazji 55. rocznicy założenia słynnego Kabaretu pod Egidą Jan Pietrzak, dziś nazywany "ulubionym artystą PiS", za którego musiała przepraszać TVP, mówi o samotności. — Jak w ostatniej zwrotce "Murów" Jacka Kaczmarskiego, kiedy po obaleniu murów "śpiewak" został sam — komentuje w wywiadzie dla PAP. Maciej Kłos/CAF / PAP. Marcin Wolski jest na tyle inteligentny, żeby delikatnie przemilczać to, co robił za komuny, o tyle Pietrzak ma chyba wszystkich dookoła za debili, skoro sądzi, że mu uwierzą w te Jan Pietrzak w programie "#Jedziemy" (screen: Tvp.info) 13 listopada w Myślenicach doszło gwałtownej sprzeczki pomiędzy kierowcą biskupa Roberta Chrząszcza a przypadkowym przechodniem 4VnQBk. Jan Pietrzak (ur. 1937) jest polskim satyrykiem, aktorem i piosenkarzem. Współtworzył „Kabaret Hybrydy” i „Kabaret Pod Egidą”. Felietonista „Tygodnika Solidarność” i „Gazety Polskiej”. Wiek: 85 lat(a) Jan Pietrzak – ŻyciorysJan Pietrzak – Żony i dzieciCiekawostki o Janie PietrzakuJan Pietrzak – FAQ (Najczęściej zadawane pytania)Źródła Jan Pietrzak – Życiorys Jan Stefan Pietrzak urodził się 26 kwietnia 1937 roku na warszawskim Targówku, jako syn Władysławy Majewskiej i Wacława Pietrzaka. Rodzice Jego ojciec był robotnikiem, przedwojennym członkiem KPP, a podczas okupacji należał do Młota i Sierpa oraz Związku Walki Wyzwoleńczej. Został aresztowany przez Niemców i przez dwa miesiące przetrzymywano go na Pawiaku, gdzie zmarł w październiku 1942 roku. Został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Grunwaldu III klasy. Matka Jana Pietrzaka podczas okupacji była łączniczką Batalionów Chłopskich. Na przestrzeni lat 1947-1952 była posłanką na Sejm Ustawodawczy, była także działaczką SL i PZPR (od 1961 roku). Młodość Jako jedenastoletni chłopak Jan Pietrzak został wysłany przez matkę do Korpusu Kadetów im. gen. Karola Świerczewskiego w Jeleniej Górze. Tam ukończył również Oficerską Szkołę Radiotechniczną. W szkole oficerskiej grał w zespole muzycznym. Później służył w stacji radiolokacyjnej w pobliżu Zgorzelca. Po opuszczeniu wojska w wieku 20 lat zajmował się pracą na produkcji w Warszawskich Zakładach Telewizyjnych. Wówczas podjął studiowanie socjologii w trybie zaocznym na Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR, kończąc ten kierunek w 1968 roku. Zasilał szeregi Związku Młodzieży Polskiej oraz PZPR. Kabaret Hybrydy W 1960 roku Jan Pietrzak związany był z klubem studenckim „Hybrydy”, kierując pracami teatru w ramach sceny kabaretowej, dramatycznej i pantomimy. Wystawiane były tam dzieła Janusza Krasińskiego, Włodzimierza Odojewskiego, Jerzego Górzańskiego i Jerzego Krzysztonia. Pietrzak nie był jedyną osobą, która później zdobyła popularność, bowiem swą obecność odnotowywali tam tacy jak choćby Jonasz Kofta, Stefan Friedmann, Wojciech Młynarski, Janina Ostala czy Piotr Fronczewski. Kabaret nie przetrwał jednak długo, ponieważ pod zarzutem wrogości do władz czy też deprawacji został rozwiązany. Wystarczy jednak zaznaczyć, że „Hybrydy” przetrwały w innych formach, które odnalazły się następnie w „Kabarecie Pod Egidą”. Kabaret Pod Egidą 10 lutego 1968 w lokalu towarzystwa TPSP przy ul. Chmielnej 5 w Warszawie ruszył „Kabaret Pod Egidą”. Kabaret ten miał następnie wiele różnych miejsc, również poza Warszawą. Istnieje on do dziś, lecz bez stałego lokalu. Kabaret poddawał krytyce sytuację jaka panowała w PRL. Bliskie wykonawcom było środowisko oraz idee „Solidarności”. Jego autorska pieśń patriotyczna „Żeby Polska była Polską” została nieformalnym hymnem Solidarności. Tymczasem Jan Pietrzak podobnie jak inni był inwigilowany przez SB, które to również posiadało w łonie „Kabaretu” przynajmniej kilku tajnych współpracowników. Proponowane były tak zwane „lojalki”. Rzecz jasna swój wkład w pracę „Kabaretu Pod Egidą” miała cenzura, odrzucając sporą część materiałów. Oprócz tego Pietrzak w latach 1972 – 1973 pracował w telewizji będąc kierownikiem TVP w zakresie redagowania widowisk estradowych. Ponadto był sekretarzem pracującym w redakcji popularnego tygodnika „Szpilki”. Otrzymał kilka odznaczeń państwowych, w tym odznaczenie im. Jana Krasickiego, Zasłużonego Działacza Kultury i Złoty Krzyż Zasługi. Cenzura Jan Pietrzak borykał się z cenzurą, szczególnie jego twórczość satyryczna, ale i omówienia twórczości, które wykonywał, recenzje i artykuły. Zwłaszcza publikacje Pietrzaka w „Szpilkach” spotykały się z ingerencjami, ze szczególnym uwzględnieniem tych dotyczących pracy „Kabaretu Pod Egidą”. Był bowiem na liście autorów specjalnego zainteresowania organu. Po 1989 Po upadku komunizmu Jan Pietrzak zorganizował tzw. Kabaretowe Kursy Śmiechoterapii, które cieszyły się dużą popularnością. Po roku 1989 publikował w takich tytułach jak „Tygodnik Solidarność”, „Dziennik Polski” czy też „Gazeta Polska”. Był wyznawcą liberalizmu gospodarczego oraz zwolennikiem kary śmierci, czemu dał wyraz startując w wyborach prezydenckich roku 1995. Wybory te, podobnie jak późniejsze wybory do parlamentu skończyły się dla niego niepowodzeniem. Był i pozostaje zwolennikiem lustracji. Popierał działania Bronisława Wildsteina w tym zakresie. W 2005 roku poparł w wyborach prezydenckich Lecha Kaczyńskiego, a dwa lata później wyraził swoją sympatię do ugrupowania Prawa i Sprawiedliwości. Podczas wyborów prezydenckich w 2010 roku brał czynny udział w Warszawskim Społecznym Komitecie Poparcia Jarosława Kaczyńskiego. W kolejnych wyborach popierał kandydaturę Andrzeja Dudy do fotela prezydenckiego. Ponadto Jan Pietrzak udzielał się w kanale TVP Historia oraz TVP1 w ramach programu „Kabaretowa alternatywa”. Natomiast w Telewizji Republika prowadził program satyryczny „Wolne żarty”. Jest publicystą tygodnika „W Sieci”. Jest także aktywnym YouTube’rem. W 2015 roku ukazała się książka Pietrzaka „Śmiech i złość”. Jego program autorski pt. „Z szafy Pietrzaka” pojawił się na antenie TVP Warszawa. Natomiast program „Pół wieku Kabaretu Pod Egidą” ukazał się na antenie TVP1. Należy przy tym odnotować, iż Jan Pietrzak zasiada w Radzie Fundacji Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom. Jan Pietrzak – Żony i dzieci Jan Pietrzak z drugiego małżeństwa z informatyczką Elżbietą ma dwoje dzieci: Joannę i Mikołaja. W okresie stanu wojennego to małżeństwo się rozpadło i poznał wówczas Katarzynę, która jest młodsza od niego o 18 lat. Katarzyna Pietrzak jest jego trzecią żoną. Wspólnie wychowywali pięcioro dzieci: trzech wspólnych synów (Jacka, Jakuba i Stanisława) oraz dwoje dzieci z poprzedniego małżeństwa Pietrzaka. Oboje mogą na sobie polegać, wspólnie się o siebie troszczą. To właśnie dzięki żonie Katarzynie zawdzięcza życie, gdyż w 2014 roku na trzy dni przed ciężkim zawałem serca podała mu nitroglicerynę. Ciekawostki o Janie Pietrzaku Jego była żona została małżonką Jerzego 1995 roku startował w wyborach prezydenckich, uzyskując 1,12 % utworami wykonywanymi przez Jana Pietrzaka są: „Żeby Polska była Polską”, „Nielegalne kwiaty, zakazany krzyż”, „Jest takie miejsce, jest taki kraj” (zwany również „Taki kraj”), „Czy te oczy mogą kłamać?” i „Nadzieja”. Jan Pietrzak – FAQ (Najczęściej zadawane pytania) Kim jest Jan Pietrzak? Jan Pietrzak jest polskim satyrykiem, aktorem i piosenkarzem. Współtworzył „Kabaret Hybrydy” i „Kabaret Pod Egidą”. Felietonista „Tygodnika Solidarność” i „Gazety Polskiej”. Kiedy urodził się Jan Pietrzak? Jan Pietrzak urodził się 26 kwietnia 1937 roku na warszawskim Targówku. Źródła Autor zdjęcia: Jarosław Roland Kruk / Wikipedia, licencja: artykuły: Niezwykły życiorys: Polub nas: Tagi: Opublikowano: 2012-07-13 18:20:14+02:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2012-07-13 18:20:14+02:00 fot. Blogpress Wstępem do spotkania poświęconego akcji KoLibra „Goń z pomnika bolszewika” był pokaz filmu Marii Dłużewskiej „Wycieczka”. Film jest swoistą wędrówką po Wojskowych Powązkach, a jednocześnie wyprawą w przeszłość. Z jednej strony jest to opowieść bliskich i przyjaciół pomordowanych w czasach komunistycznych, których ciał często nie odnaleziono i które do dziś spoczywają w zbiorowych dołach. Wypowiada się córka rotmistrza Pileckiego Zofia Pilecka-Optułowicz, krewna gen. Fieldorfa „Nila” Krystyna Zachara-Jędrzejewska, krewna Jana Rodowicza „Anody” Małgorzata Rodowicz, oraz Stefan Melak, Andrzej Melak, Jan Waś którzy zorganizowali i przeprowadzili akcję postawienia pomnika katyńskiego na Powązkach. Z drugiej strony pokazany jest obecny kształt Powązek, a szczególnie Alei Zasłużonych, którą w czasach PRL-u przekształcono w swoiste „bestiarium” różnych zbrodniarzy i aparatczyków komunistycznych. Pokazane są monumentalne groby Bieruta, Spychalskiego, Cyrankiewicza, Gomułki, Marchlewskiego, Bermana, Kraśki i innych funkcjonariuszy Władzy, generałów, prokuratorów, sędziów i stalinowskich oprawców. Zestawione są też dokumenty podpisane przez sądowych morderców skazujących polskich bohaterów na śmierć z grobami ich sądowych oprawców (takich jak Dytry, Andrejew, czy Łapiński). Maria Dłużewska powiedziała o swoim filmie i motywach jego powstania: Mieszkałam bardzo blisko cmentarza wojskowego na Powązkach, tam często chodziłam na spacery. Byłam świadkiem: szła wycieczka, dzieci ok. 10 lat z nauczycielką. Dzieci mówią – o jaki piękny grób, jaki wielki. Nauczycielka powiedziała – im większy bohater tym większy grób. Druga – jak usłyszałam pana, przewodnika po Powązkach, który zabłąkał się z jakąś wycieczką dorosłych ludzi, chyba nauczycieli, tam gdzie leżą żołnierze polscy na Zachodzie. Powiedział, że to jest miejsce, gdzie leżą ci, którzy wybrali wolność, bo tam były dolary, tam było lepiej, tchórze którzy nie wrócili do Polski. Wtedy złożyłam ten scenariusz do telewizji. Poległam przy tym filmie. W tym filmie jest wykorzystywana pieśń Jacka Kaczmarskiego „Mów mi to co dzień: Oni górą”. Ta pieśń jest zamkniętą całością. I ostatnia zwrotka brzmi następująco: Bo kiedyś może się przydarzyć Że z którymś z nich powtórzę błąd Szukając uczuć w jego twarzy Zamiast go zabić z zimną krwią. Zamiast zacisnąć drut na szyi I krtań w ostatni skręcić krwiak. Chcę słyszeć, jak przed śmiercią wyje - Mów mi, ach mów, że będzie tak! I tak się kończył ten film. Telewizja zniosła wszystko, ale nie zniosła tej ostatniej zwrotki. Walczyłam dwa miesiące, tłumaczyłam, że jest to wiersz, utwór literacki, który musi mieć pointę (...) ale poległam.” „Nic się nie zmieniło. Dziś ten film ma wymowę jeszcze gorszą, bo nie bardzo jest się o co bić. Ten film pokazywałam tylko dlatego, że jest ta fantastyczna akcja „Goń z pomnika bolszewika” i mam nadzieję, że tym razem się uda. Spotkanie poświęcone akcji KoLibra poprowadzili Seweryn Szwarocki prezes stowarzyszenia i Piotr Mazurek członek zarządu i koordynator akcji. Spacerując po warszawskiej Pradze przechodziłem obok pomnika gen. Berlinga. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, kto to jest i można powiedzieć, że w zadumie oddawałem mu hołd, sądząc, że skoro ma taki pomnik, to na pewno walczył za Polskę. Wątpliwości pojawiły się dopiero, gdy zobaczyłem, że pomnik jest oblany czerwoną farbą (…) bardzo wielu młodych ludzi, którzy napotykają tego typu pomniki może mieć ukształtowany nieprawdziwy obraz historii. Głównym celem KoLibra jest edukacja młodzieży, kreowanie elit młodego pokolenia. Jeśli chcemy te elity kreować, to musimy to robić w oparciu o prawdę. Musimy przywracać prawdę historyczną. Taki był cel zainicjowania tej akcji – powiedział prezes Stowarzyszenia KoLiber Seweryn Szwarocki na poświęconym akcji „Goń z pomnika bolszewika” spotkaniu w Klubie Ronina. Musimy pamiętać, że zarówno totalitaryzm hitlerowski, jak i komunistyczny działały z taką samą bezwzględnością, tępiąc godność, wolność i życie ludzkie, a nawet komunizm był bardziej bezwzględny. Przy czym totalitaryzm hitlerowski został rozliczony, a komunistyczny nie – dodał Szwarocki. Następnie głos zabrał koordynator akcji i członek zarządu Stowarzyszenia KoLiber Piotr Mazurek, który mówił o tym, co już zostało zrobione w ramach inicjatywy „Goń z pomnika bolszewika”, a także o planach dotyczących kolejnych działań. Na początku postawiliśmy sobie za cel stworzenie listy miejsc, które można nazwać „miejscami hańby”, a które wciąż są oficjalnie nazywane „miejscami pamięci”. Poprosiliśmy o pomoc ludzi, znających system komunistyczny z własnego doświadczenia, działaczy opozycji w okresie PRL, a także historyków zajmujących się okresem XX wieku. Zwróciliśmy się również z apelem do wszystkich, którzy znają takie miejsca, aby zgłaszali je do nas. Z kraju napłynęło kilkaset zgłoszeń – powiedział Mazurek. Następnie przedstawił przykłady obiektów, które zostały zgłoszone w ramach akcji, jako kwalifikujące się do usunięcia. Chodzi o nazwy ulic, pomniki i tablice upamiętniające działaczy ruchu komunistycznego, a także formacje oraz organizacje ich zrzeszające, jak również daty związane z ustanawianiem stalinowskiego reżimu w Polsce. Wśród przykładów znalazło się kilkanaście ulic z Gliwic, które noszą imiona Władysława Gomułki, Róży Luksemburg czy Feliksa Kona, a także znajdujące się w wielu miejscach Polski aleje Armii Ludowej czy Armii Czerwonej. Odnosząc się do miejsc upamiętniających GL-AL, koordynator akcji przywołał wydane w publikacji „Tajne oblicze GL-AL i PPR” autorstwa prof. Marka Chodakiewicza, dr Piotra Gontarczyka oraz Leszka Żebrowskiego dokumenty, z których wynika, że Armia Ludowa była dowodzona przez agentów NKWD, a także, że jej członkowie kolaborowali z Gestapo, wydając Niemcom żołnierzy AK i NSZ oraz dopuszczali się mordów w celach rabunkowych, w tym zabójstw Żydów, które potem przypisywano podziemiu niepodległościowemu. Mazurek wspominał również o licznych pomnikach upamiętniających rzekome „polsko-radzieckie braterstwo broni” oraz monumentach wyrażających wdzięczność Armii Czerwonej za „wyzwolenie od faszyzmu”. Jeżeli mamy pomniki Armii Czerwonej, która w 1945 rzekomo „wyzwoliła” nas od faszyzmu, to na Kresach powinny stać pomniki wdzięczności żołnierzom niemieckim, którzy w 1941 „wyzwolili” je od komunizmu. To taka sama bzdura – zaakcentował Piotr Mazurek. Bardzo opornie idzie honorowanie „Żołnierzy Wyklętych”. Nie mamy pomnika obrońców Ojczyzny z 1920 roku. W Łukowie trzeba było wielkiego boju o to, aby jedno z rond mogło nosić imię Narodowych Sił Zbrojnych, a pomniki zbrodniarzy mają się bardzo dobrze – dodał. Mówiąc o planowanych przez Stowarzyszenie KoLiber działaniach mających na celu usuwanie wymienionych symboli komunistycznych, Mazurek powiedział, że organizacja będzie występowała do włodarzy poszczególnych miast, w których się znajdują z wnioskami o ich likwidację. Zastrzegł jednak, że w niektórych przypadkach samorządowcy powołują się na polsko-rosyjską umowę, która, jak twierdzą, ma chronić część sowieckich pomników. Z pism kierowanych przez prezydent Warszawy wynika, że w załączniku do tej umowy na liście obiektów objętych taką szczególną ochroną ma znajdować się pomnik „Czterech Śpiących”. Inne zdanie ma jednak zasiadający w Honorowym Komitecie Poparcia akcji KoLibra sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, Wiesław Johann, który analizując przepisy związane z umową stwierdził, że wspomniany załącznik prawdopodobnie nigdy nie powstał, a przynajmniej w obliczu obowiązującego prawa nie może być uznawany za obowiązujący. Koordynator akcji „Goń z pomnika bolszewika” powiedział, że KoLiber będzie o tę sprawę pytać w ramach przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa prof. Andrzeja Kunerta. Mazurek podkreślił jednak, że w kwestii umowy polsko-rosyjskiej, która dotyczy ochrony miejsc pamięci kluczowe jest przyjęcie przez polskie władze interpretacji polegającej na ograniczeniu listy obiektów chronionych jedynie do cmentarzy i miejsc pochówku. Tak jak w Rosji chronione są wyłącznie polskie cmentarze, tak i w Polsce powinniśmy chronić wyłącznie rosyjskie cmentarze, a nie pomniki. Zwróciliśmy się z apelem o zajęcie się tą sprawą do prezesa Rady Ministrów – dodał. Kolejnym mówcą była wiceprzewodnicząca Rady Warszawy i członkini Honorowego Komitetu Poparcia akcji „Goń z pomnika bolszewika” Olga Johann, która opowiedziała o podejmowanych przez nią próbach usuwania pomników i zmieniania nazw ulic w Warszawie. Jeszcze kilka miesięcy temu była nadzieja na usunięcie pomnika Berlinga. Rzekomo przeszkodziło Euro, bo bali się ludzi z Rosji, którzy ponoć chcieli składać tam kwiatki – powiedziała radna. Następnie szeroko opisała działania zmierzające do zmiany nazw warszawskich ulic, które noszą imiona komunistycznych dygnitarzy: IPN przesłał 47 nazw ulic, które powinny zostać zmienione. Pani prezydent nie była zadowolona. Potem było 20 parę nazwisk z opisem każdej z osób, wyjaśnieniem podstawowych terminów. Powiedziano nam, że tylko najważniejsze nazwy, oczywiście poza Armii Ludowej – tej ulicy nawet nie dali się dotknąć. Przygotowałam kilka najbardziej oczywistych przykładów. Wtedy powiedzieli, że i tak nie mogą wierzyć IPN, bo ta instytucja nie jest dla nich autorytetem. Chcieli opinii Instytutu Historii UW, który też napisał, że ci ludzie nie powinni być patronami ulic. Wtedy okazało się, że chcą wiedzieć ilu lokatorów mieszka na tych ulicach, bo trzeba wymieniać dokumenty, a to kosztuje. Niestety to są duże ulice - zaznaczyła. Swoją wypowiedź Olga Johann zakończyła podsumowaniem działań obrońców obecnego stanu rzeczy: „Oni nie chcą słyszeć o zmianach. Mówią, żeby dać święty spokój. Niedługo są wybory i ludzie, którym każe się wymieniać dokumenty mogą na nich nie zagłosować. Następnie głos zabrał kolejny przedstawiciel Honorowego Komitetu Poparcia inicjatywy KoLibra, satyryk Jan Pietrzak, który mówił o kłamstwach, jakie przysłaniają historię naszego Narodu. Od kilkunastu lat mówię o łuku tryumfalnym Bitwy Warszawskiej, który powinien stanąć w Warszawie. Wszyscy powinni wiedzieć, że Bitwa Warszawska nie ma w Warszawie swojego pomnika, bo Moskwa nie pozwala – powiedział. Cała ta sprawa dekomunizacji wzięła się stąd, że rządzą nami ludzie, którzy nie chcą, aby Polska była Polską – dodał. Pietrzak przypominał o wieloletniej walce o uczczenie Powstania Warszawskiego i licznych przeszkodach, które były tworzone, aby nie powstał pomnik upamiętniający powstańców. Mówił również o obecności w sercu stolicy Pałacu Kultury i Nauki noszącego przez długi czas imię Józefa Stalina. To, że nie został zburzony, jest dowodem upodlenia i odebrania godności Polakom. Jedyne, co możemy teraz zrobić, to odpowiadając na pytanie patrona tego pałacu, Stalina „Ile Papież ma dywizji”, postawić na Placu Piłsudskiego Krzyż Papieski większy niż Pałac Stalina – zaproponował satyryk. Jan Pietrzak zwrócił także uwagę na inny aspekt zakłamywania historii: W Warszawie pełno jest tablic upamiętniających rozstrzelanych Polaków. Kto rozstrzeliwał? „Hitlerowcy albo naziści”. Niemców przy tym nie było. Ja te czasy pamiętam. Nikt się wtedy nie pytał, jakie ci Niemcy mieli legitymacje! I nie dziwmy się, że potem się mówi o „polskich obozach śmierci”. Przecież z tych tablic wynika, że Niemców w Polsce nie było! Trzeba to zmienić, póki żyją ludzie, którzy tamte czasy pamiętają! – podkreślił. Kolejny mówca, członek KoLibra oraz szef klubu radnych PiS w radzie dzielnicy Praga Północ Paweł Lisiecki, omówił sprawę znajdującego się na Pradze Pomnika Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni. Samorządowiec zwrócił uwagę na wielomilionowe koszty renowacji monumentu oraz pominięcie przy decyzji o nowej lokalizacji pomnika zdania mieszkańców budynku, którym będzie on zasłaniał widok z okna. Podkreślił przy tym rolę prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz w działaniach na rzecz jak najszybszego ponownego ustawienia pomnika na Placu Wileńskim. Gdyby metro powstawało w takim tempie, jakie zostało narzucone ws. odnowienia pomnika, mielibyśmy je na Pradze już wiele lat temu – dodał. Po jego wypowiedzi nastąpiła dyskusja z udziałem publiczności. Jako pierwszy głos zabrał prof. Józef Szaniawski, który zwrócił uwagę na historię powstania „Czterech Śpiących”: Ten pomnik nie stoi w przypadkowym miejscu. Stoi tam, gdzie nakazał go umieścić Nikołaj Bułganin, przedstawiciel Stalina na Polskę, który urzędował obok. W następnym budynku urzędował Iwan Sierow, szef NWKD na Polskę – powiedział historyk. W trakcie serii pytań padały głosy namawiające do zamalowywania bolszewickich pomników czerwoną farbą. Ludzie muszą wiedzieć, dlaczego mamy stawiać pomniki naszym bohaterom, czemu oni są bohaterami i czemu mamy zdejmować pewne nazwiska z cokołów – podkreślił dr Witold Kalinowski z Radia Jutrzenka. Ta akcja jest organizowana właśnie po to, aby kolejne pokolenia nie musiały zamalowywać pomników, ale aby instytucje państwowe zrobiły wreszcie to, co do nich należy i usunęły te pomniki i nazwy ulic – odpowiedział na głosy z sali koordynator akcji Piotr Mazurek. Na zakończenie spotkania, prezes KoLibra Seweryn Szwarocki poinformował o współpracy stowarzyszenia z grupą parlamentarną zajmującą się przygotowaniem ustawy nakazującej odgórnie likwidację miejsc upamiętniających komunistycznych zbrodniarzy i zaapelował o wsparcie dla tych zmian prawnych. Odniósł się także do wysuwanego często argumentu o wysokich kosztach usuwania pomników i zmian nazewnictwa ulic: To jest tak, jakbyśmy w ogródku mieli pomnik zabójców naszych rodziców i mówili, że nie mamy pieniędzy na to, aby go usunąć – zakończył szef KoLibra. Relacja: Piotr Mazurek, Margotte, Bernard Publikacja dostępna na stronie: LOL24WideoMuzykaJest takie miejsce u zbiegu dróg, Gdzie się spotyka z zachodem wschód... Nasz pępek świata, Nasz biedny raj... Jest takie miejsce, Taki kraj. Nad pastwiskami ciągnący dym, Wierzby jak mary, w welonach mgły... Tu krzyż przydrożny, Tam święty gaj... Jest takie miejsce, Taki kraj. Kto tutaj zechce w rozpaczy tkwić, Załamać ręce, płakać i pić... Ten święte prawo Ma, bez dwóch zdań... Jest takie miejsce, Taki kraj. Nadziei uczą ci, co na stos Potrafią rzucić swój życia los... Za ojców groby, Za Trzeci Maj... Jest takie miejsce, Taki kraj. Z pokoleń trudu, z ofiarnej krwi, Zwycięskiej chwały nadchodzą dni... Dopomóż Boże! I wytrwać daj... Tu nasze miejsce, To nasz kraj!4 komentarzeAnonimS· 15 lis 2020Autor tekstu: Jan Pietrzak Kompozytor: Zbigniew Raj Rok wydania: 1988 Wykonanie oryginalne: Jan PietrzakAnonimS· 15 lis 2020@Bobs nie znałem tej wersji .Bobs· 15 lis 2020Genialne wykonanie i piękny 12 lis 2020"Kto tutaj zechce w rozpaczy tkwić, Załamać ręce, płakać i pić..." ChoreObserwator· 11 lis 2020Szkoda, że wykonawca nie rozumie tego co śpiewa. Może kiedyś jego piosenki trafiały do mnie. Teraz chyba chce tylko jeszcze zaistnieć w mediach i zgarnąć trochę 11 lis 2020@Obserwator dzięki za komentarz. Do mnie ten tekst 12 lis 2020@AnonimS współczujęAnonimS· 12 lis 2020@Baba nie ma potrzeby. Jan Pietrzak urodził się 26 kwietnia 1937 r. w Warszawie Karierę sceniczną rozpoczynał w studenckim kabarecie Hybrydy, a następnie w Kabarecie pod Egidą Wraz z Egidą z piosenką "Żeby Polska była Polską" podróżował po Stanach Zjednoczonych. Do kraju wrócił w trakcie trwania stanu wojennego, a jego patriotyczna pieśń określana była hymnem Solidarności W 1995 r. Jan Pietrzak kandydował na prezydenta Polski. Od lat publicznie popiera także działania obecnej władzy Zarówno w czasach swojej świetności w Kabarecie pod Egidą, jak i obecnie w swoich wypowiedziach nie stroni od akcentów politycznych Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Jan Stefan Pietrzak szerszej publiczności znany jest przede wszystkim jako satyryk i autor piosenek w Kabarecie pod Egidą. Pietrzak urodził się 26 kwietnia 1937 r. jako syn Wacława i Władysławy z Majewskich, a jego dzieciństwo toczyło się na warszawskim Targówku. W późniejszych latach to właśnie z jego inicjatywy powstał studencki kabaret Hybrydy (1960-1967) oraz wspominany Kabaret pod Egidą (od 1967 r.). Jego felietony ukazywały się na łamach "Tygodnika Solidarność" i "Gazety Polskiej". Polityka w jego życiu nie jest jedynie żartem, a ze swoich osiągnięć sprzed lat doskonale zdaje sobie sprawę... niekiedy może aż za bardzo. "Dorobił się też potężnych oponentów, nieułatwiających mu życia. Tak już bywa, że prawdziwy satyryk płaci wysoką cenę za odwagę żartowania z nadętych wielkości" — czytamy w jego biografii. Odrobina historii Dla Jana Pietrzaka historia Polski jest niezwykle ważna. Jego ojciec — Wacław, robotnik i działacz Komunistycznej Partii Polski, został aresztowany i przetrzymywany przez Niemców w więzieniu na Pawiaku w 1942 r. Z kolei matka — Władysława w czasie wojny była łączniczką Batalionów Chłopskich. Po wojnie została natomiast posłanką na Sejm 1947–52. Jako 11-letni chłopiec Pietrzak został wysłany do Korpusu Kadetów w Jeleniej Górze. W późniejszych latach przeszedł do Oficerskiej Szkoły Radiotechnicznej, gdzie służył w stacji radiolokacyjnej koło Zgorzelca. Już wtedy grał w zespole muzycznym w szkole oficerskiej, a także śpiewał w chórze kadetów. W 1957 r. odszedł z Ludowego Wojska Polskiego jako porucznik rezerwy. Jerzy Dobrowolski: nieszczęśliwy człowiek, który rozbawiał Polskę "Żeby Polska była Polską!" Podczas studiów wieczorowych na Wydziale Socjologii Wyższej Szkoły Nauk Politycznych przy KC PZPR Pietrzak związał się z estradą poetycką klubu studenckiego Hybrydy w Warszawie. W 1962 r. został kierownikiem teatru i kabaretu Hybrydy, który stworzył z Jonaszem Koftą i Adamem Kreczmarem, studentami ASP. Ich pierwsze programy były bardziej liryczne, a polityczna aluzja pojawiła się dopiero później. Twórcy naśmiewali się z wówczas partyjnego bełkotu "Dziennika Telewizyjnego". Jonasz Kofta i Jan Pietrzak podczas występu Kabaretu pod Egidą w 1974 r. Po rozwiązaniu Hybryd swoją działalność w 1967 r. rozpoczął Kabaret pod Egidą. Jego warszawska premiera odbyła się jednak dopiero 10 lutego 1968 r. w pałacyk Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych przy ulicy Chmielnej 5. To właśnie tutaj kabareciarz zasłynął satyrą polityczną komentującą ówczesną sytuację społeczno-polityczną i wymierzoną w ustrój PRL. Przez Kabaret pod Egidą przewinęło się także mnóstwo świetnych polskich artystek i artystów: Agnieszka Osiecka, Edyta Geppert, Piotr Fronczewski, Ewa Błaszczyk, Janusz Gajos, Wojciech Pszoniak, Barbara Krafftówna. Na swoim koncie Pietrzak ma takie utwory jak "Czy te oczy mogą kłamać?", "Dziewczyna z PRL-u" oraz "Życie za krótkie". Satyryk jest także autorem tekstu do piosenki z repertuaru Danuty Rinn — "Gdzie ci mężczyźni". Rozpoznawalność i uznanie przyniosła Pietrzakowi piosenka "Żeby Polska była Polską". Za wykonanie utworu podczas Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1981 r. otrzymał główną nagrodę. Kabaret Egida wykonywał ją także podczas swojego amerykańskiego tournee. W styczniu 1982 r., kiedy po wprowadzeniu stanu wojennego Egida w dalszym ciągu przebywała w Ameryce, angielską wersję utworu "Let Poland Be Poland", zaśpiewał sam Frank Sinatra. Pietrzak otrzymał wówczas także propozycję przyjęcia amerykańskiego obywatelstwa, którą odrzucił. Do kraju wracał jednak niepewnie, w związku ze swoją wcześniejszą działalnością mógł bowiem zostać internowany i skazany na zapomnienie przez zakaz występów. Po powrocie do Polski w dzień Święta Pracy w 1982 r. Pietrzak stał się bohaterem solidarnościowej klasy pracującej. "To w takich okolicznościach, niesiony gigantyczną popularnością, Jan Pietrzak mógł poczuć się wieszczem narodowym. I już się tego poczucia nie wyzbyć, mimo zmieniających się epok politycznych" — tłumaczą koledzy Pietrzaka z wczesnej Egidy. — czytamy w biografii Pietrzaka. Foto: Wojciech Kryński / PAP Jan Pietrzak podczas protestu NSZZ Solidarność. Blokada ronda w Warszawie w 1981 r. Artysta nie wspominał jednak zbyt często, że teksty do jego wystąpień pisali także inni twórcy. Wśród nich byli między innymi dziennikarze "Polityki" — Daniel Passent, Marek Groński i Jerzy Urban. Od 2010 r. na rynku dostępna jest książka autorstwa Jana Pietrzaka "Jak obaliłem komunę", w której opisuje okres od powstania kabaretu Hybrydy (1966), przez Egidę, do 1989 r. Kampania prezydencka pod płaszczem Jana Pietrzaka dostała się do CSW "Pietrzak na prezydenta! Nie będzie lepiej, ale weselej!" W 1995 r. Jan Pietrzak kandydował na prezydenta Polski. Zajął wówczas 10. miejsce, zdobywając 1,12 proc. poparcia. W kolejnych latach bez powodzenia kandydował także do Sejmu. W rozmowie z "Plejadą" w 2019 r. satyryk tak wspominał swoją kandydaturę: Pietrzak odniósł się także do swoich ówczesnych przeciwników. Jan Pietrzak publicznie wspierał także kandydaturę Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich w 2005 r. Od lat oficjalnie popiera Prawo i Sprawiedliwość oraz kandydatów partii w kolejnych wyborach. W ostatnich latach Pietrzak wielokrotnie chwalił partię rządzącą i jej prezesa: "dobrze, że mamy Jarosława Kaczyńskiego, czyli człowieka, który to ogarnia". Z kolei w 2015 r. przejęcie władzy przez PiS obwoływał końcem komuny. Foto: Jan KUCHARZYK/East News / East News Jan Pietrzak na proteście Solidarności przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego w 2012 r. Kilka lat temu satyryk wielotonie wspominał także o zbudowaniu w Warszawie łuku triumfalnego dla uczczenia polskiego zwycięstwa nad bolszewikami w 1920 r. — relacjonował w 2017 r. w rozmowie z portalem " autor projektu Marek Skrzyński. Klaudia Jachira pozywa Jana Pietrzaka za nazwanie jej "wynajętą zdzirą" "Stańczyk narodu" Sympatia do partii rządzącej wiąże się także z dobrymi relacjami z telewizją publiczną. W latach 2007-2009 Pietrzak był gospodarzem programu o charakterze rozrywkowym "Po co nam to było" nadawanego przez TVP Historia. Następnie przez kilka miesięcy współtworzył program "Kabaretowa alternatywa" emitowany przez TVP1. Z kolei w 2016 r. na antenie TVP3 Warszawa prowadził audycję satyryczno-rozrywkową "Z szafy Pietrzaka". W ostatnich latach pojawił się także w takich produkcjach jak program "Pół wieku Kabaretu pod Egidą" oraz jubileuszowy koncert pod nazwą "Imieniny Pana Janka". Pietrzak często pojawia się także w roli specjalisty. W 2021 r. na antenie Polskiego Radia 24 komentował ustawę "lex TVN" uchwaloną 11 sierpnia przez Sejm. — podkreślał wówczas Jan Pietrzak, cytowany przez "Gazetę Wyborczą". Foto: Adam Burakowski/REPORTER / East News Plakat promujący jubileuszowy koncert Jana Pietrzaka W 2017 r. wystąpienia Pietrzaka nie cieszyły się jednak szczególną popularnością. Podczas benefisu artysty widownia opolskiego amfiteatru świeciła pustkami. Telewidzowie również nie byli nim zbytnio zainteresowani. Jak podaje według danych Nielsen Audience Measurement benefis Pietrzaka w Opolu obejrzało w TVP zaledwie 900 tys. osób. Tak mała oglądalność nie powstrzymała jednak Jacka Kurskiego przed zorganizowaniem kolejnego benefisu. Tym razem z okazji 60-lecia jego pracy artystycznej. To właśnie podczas tegorocznego widowiska, emitowanego w święta, prowadząca program Katarzyna Cichopek nazwała Pietrzaka "Stańczykiem narodu". Cichopek najwyraźniej bawią żarty Pietrzaka o mężczyznach, które żyją dłużej dlatego, że nie mają żon. Wieloletnia działalność artystyczna satyryka obecnie nie często spotyka się z takim uznaniem. W związku z występem Pietrzaka podczas koncertu "Zwycięski rok 20" w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w sieci pojawiło się wiele komentarzy. Swoje niezadowolenie wyraził między innymi dziennikarz i publicysta Jakub Majmurek. "Przyznam, że nawet jak podpisywałem petycję przeciw obecnemu szefowi CSW, to zakładałem, że akcje typu Pietrzak w Zamku pozostaną w sferze żartów złośliwie i bezpodstawnie szydzącej z elit dobrej zmiany lewackiej banieczki. Problem z żartami z polskiej prawicy jest taki, że ona je potem realizuje zupełnie na serio: Pawłowicz w TK, Pietrzak w Zamku itd." — napisał wówczas na swoim Facebooku. Jego działalność komentują także osoby na co dzień związane ze środowiskiem artystycznym: — komentowała Olga Lipińska, cytowana przez "Politykę" w 2017 r. W ostatnim odcinku podcastu "WojewódzkiKędzierski" na temat Jana Pietrzaka wypowiedział się także Jerzy Kryszak: — odpowiedział Kryszak po tym, jak Kuba Wojewódzki zapytał, czy analizował on "fenomen trwania Jana Pietrzaka w tej rzeczywistości". W odniesieniu do kolegi po fachu Kryszak podkreślił także, że "lepiej czujemy się pewnie, (...), jeżeli jesteśmy z władzą, a nie pod władzą, mimo iż pozornie atakujemy". Źródło: Tekst piosenki: Jest takie miejsce U zbiegu dróg, Gdzie się spotyka Z zachodem wschód... Nasz pępek świata, Nasz biedny raj... Jest takie miejsce, Taki kraj. Nad pastwiskami Ciągnący dym, Wierzby jak mary W welonach mgły, Tu krzyż przydrożny, Tam święty gaj... Jest takie miejsce, Taki kraj. Kto tutaj zechce W rozpaczy tkwić, Załamać ręce, Płakać i pić, Ten święte prawo Ma, bez dwóch zdań... Jest takie miejsce, Taki kraj. Nadziei uczą Ci, co na stos Umieli rzucić Swój życia los! Za ojców groby, Za Trzeci Maj... Jest takie miejsce, Taki kraj. Z pokoleń trudu, Z ofiarnej krwi Zwycięskiej chwały Nadchodzą dni... Dopomóż, Boże, I wytrwać daj! Tu nasze miejsce, To nasz kraj! Tłumaczenie: There is a place At the cross-roads, Where the west meets the east ... Our navel of the world, Our poor paradise ... There is a place Such a land. over pastures Hauling smoke, Willows like phantoms In the veils of fog, Here is a roadside cross, There is a holy grove ... There is a place Such a land. Who’s gonna here In despair remain, To wring one’s hands, To cry and drink This holy law the country has, without a doubt ... There is a place Such a land. Hope they teach those who at stake could through their life and fate! For fathers’ graves for third of May ... There is a place Such a land. From generations’ pains, From sacrificial blood victorious glory are coming days ... So help me, God, withstand me grant Here is our place, This is our land!

jan pietrzak jest takie miejsce